Ein Gedi, rezerwat przyrody i kibuc w Izraelu, nad Morzem Martwym.

Ein Gedin

Ein Gedi to zarówno Park Narodowy jak i położony niedaleko kibuc. Kibuce, to bardzo popularny w Izraelu, sposób na użyźnianie i zagospodarowywanie ziemi, która na pierwszy rzut oka wydaje się kompletnie nie zdatna do uprawy. Założone wiele lat temu, tuż po proklamowaniu Państwa Izrael, kibuce, cieszą się dostatkiem gospodarczym. Być może wynika to z faktu, że sprzedawane w kibucach dobra, dla turystów mają inną cenę. Oczywiście wyższą, niż dla lokalnych kupców. Dodatkowym zarobkiem jest tworzenie również w takich miejscach rezerwatów przyrody. W niedalekiej odległości od Morza Martwego jest ich kilka.

Właśnie nasze plany obejmowały Ein Gedi. Położony ok 80 km od Jerozolimy kibuc, miał być pierwszym miejscem noclegowym nad Morzem Martwym. I to na bezpłatnej plaży po namiotem.

Rezerwat Przyrody

Po drodze zatrzymaliśmy się w Parku Narodowym Ein Gedi, którego zasoby mnie nawet trochę zaskoczyły. Wejście do rezerwatu położonego po prawej stronie od drogi szybkiego ruchu nr 90, jest płatne. Osoba dorosła to 28 NIS, młodzież 14 NIS. W obrębie rezerwatu znajdują się wytyczone szlaki trekkingowe. Główny, prowadzi przez 3 wysokie oraz kilka niższych wodospadów, położonych na różnych wysokościach. W każdym, poza ostatnim, najwyższym, można zażywać ochładzających kąpieli. Przy czerwcowej temperaturze jest to nieoceniona dogodność. W ostatnim wodospadzie zwanym “Wodospadem Dawida” nie wolno się “moczyć” z uwagi na niebezpieczeństwo spadających wraz z wodą odłamków skalnych.

Miejsce jest urocze. Stanowi również jedno z chętniej odwiedzanych przez turystów. Jest to pewna niedogodność, ponieważ miejsca pod wodospadami są dość małe i trzeba czekać na swoją kolej. My akurat, byliśmy tam późnym popołudniem, 1,5 godziny przed zamknięciem, więc ludzi było mniej i dostępność większa.

Spacerując ścieżkami, trzeba uważać na wszędobylskie kozice, które chodząc po skałach nad głowami, często strącają kamienie, czasami całkiem nie małe.

Im wyżej do góry tym piękniejsze widoki na Morze Martwe. Z rezerwatu wychodziliśmy tuż przed zamknięciem.

Koło kas jest sklepik z pamiątkami oraz mały bar. Rezerwat czynny jest od 8 do 16/17 w zależności od pory roku.

W poszukiwaniu noclegu-jak nie kibuc, to co?

Z naszych planów noclegu na plaży w tym miejscu, niestety nic nie wyszło. Jak się okazało intensywna gospodarka wydobywcza w tym regionie, powoduje cofanie się linii brzegowej. Ma to dramatyczne znaczenie dla wszelkich kurortów, hoteli, pensjonatów. Kiedyś położone przy samej linii brzegowej, czym skutecznie kusiły turystów, teraz albo przestały już funkcjonować i tereny z całą hotelową infrastrukturą są zamknięte lub oferują nocleg ale w znacznej odległości od plaży.

Dlatego z wizytą nad Morzem Martwym nie należy czekać zbyt długo, bo można już zastać na miejscu raczej większe bajoro niż morze.

Z tego powodu ruszyliśmy dalej na południe, wzdłuż wybrzeża. Szukając noclegu najpierw przy Masadzie, bo tam na mapie było oznakowane pole namiotowe, okazało się również niedostępne. A potem w oddalonym o ok 20 km na południe, kurorcie Ein Bokek-ostatnim tak znaczącym i rozbudowanym nad Morzem Martwym. I nie jest to kibuc a spory kompleks hotelowy. Ostatecznie własnie tam zostaliśmy na krótki nocleg, na prowizorycznym polu namiotowym.

Poza tym, że tam byłam korzystała również z:

http://www.parks.org.il/sites/English/ParksAndReserves/engedi/Pages/default.aspx

Ein Gedi 28.06.2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *