Lapas -ten smak i wygląd zapamiętam naprawdę na długo. Owoce morza, które bardzo lubię, są moim podstawowym wyżywieniem gdy przebywam w Azji. Tam jest spora różnorodność, dostępność oraz jest to dość tani posiłek. Dlatego jem kiedy mogę – może żeby sobie zostawić smak na zapas. W Polsce te delicje są drogie i nie smakują tak samo, jak w barze na rajskiej plaży pod palmą 😉
Kuchnia azorska serwuje całą masę owoców morza, od kalmarów przez krewetki, homary i właśnie lapas.
Lapas czyli skałoczepy, wyglądem przypominają małże, podobnie jak one żyją w skorupkach. Jednakże mają inny kształt, bardziej stożkowaty, chropowaty i pokrywają je wodorosty. Widok zamkniętej skorupki może nie być zachęcający.
Podawane są jako przystawki przyrządzone na grillu z masłem i czosnkiem lub ryżem.
My tego azorskiego specjały kosztowaliśmy w świetnej restauracji, której dodatkowym atutem, poza wyśmienitym jedzeniem była lokalizacja, tuż nad oceanem. Widok z tarasu to ciągnący się aż po horyzont ocean. Nieopodal znajdują się również naturalne baseny.
Poza owocami morza restauracja serwuje wyjątkowe ryby, a porcje są dość spore i ceny przystępne.
Poniżej link do miejsca, w którym spokojnie można delektować się i smakami i widokami. Oddalony od Ponta Delgada o ok 20 km w kierunku wschodnim.
O innej ekstrawagancji w smakach azorskich-m.in. popularnym kociołku-tutaj
Azory, marzec 2018