Lecąc na Maderę od razu zakładaliśmy, że na ten najwyższy szczyt wyspy (Pico Ruivo), się wybierzemy, bo w końcu po górach wszelakich chodzić lubię, to nie było żadnego powodu, żeby nie robić tego na Maderze. Tym bardziej, że trekking zapowiadał się bardziej na spacer niż „walkę o każdy oddech i krok do przodu”. Jednocześnie liczyłam na to, że w drugiej połowie marca, pogoda będzie już na tyle łaskawa, że widoki w trakcje podejścia i na samym szczycie będą obłędne. O ile w zakresie łatwości podejścia się nie pomyliłam, o tyle pogoda spłata nam figla.
Wycieczkę na szczyt zaplanowaliśmy na piąty (z siedmiu), dzień pobytu na Maderze. Z pogodą było różnie ale właściwie niestety mogę podsumować ten wyjazd jednym zdaniem-więcej nie widziałam, niż widziałam..dlatego czekam na powtórkę:)
Pico Ruivo najwyższy pik na wyspie
Sam szczyt, który gromadzi przy dobrej pogodzie masę piechurów, liczy zaledwie 1862 m n.p.m.. Położony jest w centralnej części wyspy, w jej wschodniej części. W pobliżu tego szczytu znajdują się również dwa inne należące do najwyższych szczytów na wyspie: Pico do Arieiro 1810 m n.p.m oraz Pico das Torres 1851 m n.p.m. Wszystkie szczyty jak i cała wyspa są pochodzenia wulkanicznego. Według mnie krajobraz i same góry przywodzą na myśl nasze Tatry Zachodnie.
Dojazd na szlak
Podobnie jak do innych pięknych miejsc na wyspie, tak i tym razem, najlepiej skorzystać z wynajętego auta. Wynajem nie stanowi większego problemu, nawet jest to możliwe bez karty kredytowej. Można również wykupić zorganizowaną wycieczkę w większych miastach. Na szlak nie dojedziemy komunikacją publiczną.
Pico Ruivo można zdobywać co najmniej z dwóch stron.
Szlak oznaczony jako PR 1.2. Od północy, czyli z parkingu Achada do Teixeira, znajdującego się na wysokości 1592 m n.p.m., do którego dojedziemy od strony północnej przez miasteczko Santana. Z Funchal to ok 60 km, a z Machico ok 30 km.
Szlak oznaczony jako PR 1. Od strony południowej czyli z parkingu pod szczytem Pico de Arieiro. Z Funchal ok 35 km i Machico niewiele więcej. Jak zauważyłam najbardziej popularny, pomimo większego wysiłku, którym należy się przy tym wyborze wykazać.
Trasa prowadząca do parkingów sama w sobie jest urokliwa i posiada kilka punktów widokowych. Prowadzi tunelami i serpentynami.
Szlak z Achada do Teixeira oznaczenie PR 1.2
Zaliczany do szlaków o średnim poziomie trudności. Cecha charakterystyczną są wąskie ścieżki oraz liczne podejścia i ostrzejsze zejścia. Zajmuje nie więcej niż 1,5 godziny, które spokojnym tempem pokonamy w ciągu niepełnych dwóch godzin.
Szlak z Pico do Arieiro oznaczenie PR 1.
Ta droga na najwyższy szczyt wyspy, uważana jest i oglądając zdjęcia trudno się z tym nie zgodzić, za najbardziej spektakularną. Jednocześnie szlak należy do wymagających. Nie chodzi o jego długość, bo to zaledwie 7 km w jedną i drugą stronę. Ale o trudności związane z licznymi podejściami i ostrymi zejściami. Stąd przejście całego szlaku zajmuje ponad 3 godziny.
Szlak rozpoczyna się na parkingu usytuowanym na Pico do Arieiro. Gdy ja tam byłam, parking nie był płatny. Przy pięknej pogodzie widoki są już z tego miejsca obłędne. Właściwie gdy ktoś nie ma ochoty na dłuższe wędrówki, pobyt w tym miejscu mógłby mu wystarczyć. Przy parkingu jest kawiarnia, sklep z pamiątkami i oczywiście punkt widokowy. I co ciekawe znajduje się tam również radar należący do portugalskiej armii. Pomimo tego, że jest to ogromna biała kula, przypominająca piłkę, to nie przysłania okolicznych widoków.
Jednak sugeruję pożegnanie tego miejsca i udanie się na dalszą wędrówkę.
Początek szlaku PR.1
Z uwagi na to, że trasa prowadzi ekspozycjami – aczkolwiek nie są to ekspozycje typu nasza tatrzańska orla perć, wzdłuż większej jej części znajdują się barierki. Prawie cała pod względem wygody i bezpieczeństwa korzystania, przygotowana jest dość dobrze. Już od początku witają nas wybrukowane szerokie schody, a potem ścieżka przez moment wiedzie otwartym terenem. Dalej prowadząc w dół (takie są uroki chodzenia po górach-raz w górę, raz w dół..). Zakładam, że widoki są od razu nieziemskie – moje były takie jak widać na zdjęciach.
Platforma widokowa „Ninho da Manta”
Po zejściu w dół, przez dłuższy moment idziemy płaskim terenem, potem schodami w dół i żeby dostać się na pierwszą platformę widokową „Ninho da Manta”, czeka nas ponownie wejście schodami. Do platformy docieramy po ok 30 min od Pico do Arieiro. Rozciąga się z niej widok na dolinę Fajã da Nogueira.
Fragment szlaku niczym wiszący most
Idąc dalej doświadczamy nie mniejszych emocji, ponieważ czeka nas przejście-dość krótką ale robiąca wrażenie, kamienistą ścieżką. Po jej obydwóch stronach nie ma nic – poza powietrzem i świetną panorama na okoliczne szczyty-trochę to wygląda jak zawieszony nad przepaścią most.
W ciągu 10 minut dochodzimy do kolejnego punktu widokowego „Pedra Rija”.
Szlak to również dom „bażanta”
Kolejne 20 minut szlaku to wciąż podejścia i zejścia schodkami, przetykane nielicznymi płaskimi odcinkami. Momentami ścieżka jest wykuta po prostu w skale. Po prawej ocieramy się o żywą skałę a po lewej , za barierką ciągnie się przestrzeń.
Na tym odcinku spotkać można ciekawskiego ptaszka – podobnego do naszego bażanta albo „bażancicy”, tylko trochę mniejszego. Siedzi na ścieżce, przyzwyczajony do ludzi, nic mu nie straszne.
Idź w kierunku światła!
W między czasie będziemy mijać, również po lewej stronie, dojście szlaku „Vereda do Pico Cidrao”. Końcowym punktem tego odcinka jest początek tunelu. Jako, że tunel jest na tyle długi, że wyjście jedynie lekką poświatą majaczy w tle, warto posiadać przy sobie latarkę i buty odporne na przemoczenie. I w tym przypadku akurat można, a nawet należy podążać w kierunku światła…:)
Dach Madery
Jest to tunel prowadzący do szczytu Gato, czyli „Tunel do Pico do Gato”, do którego dochodzimy w ciągu 5 minut. Natomiast przed nami z tego miejsca jeszcze ponda 2 godziny trekkingu. Szlak bez zmian wiedzie schodkami w dół i do góry.
Po prawej stronie pojawia się masyw drugiego co do wysokości szczytu Madery czyli „Pico das Torres”, wznoszącego się na wysokość 1851 m n.p.m.. Nie bez kozery szlak zwany jest również „szlakiem dachami Madery”.
Szlak w większości wiedzie wśród skał, momentami pokrytych mchami i wśród niskiej roślinności. Ten stan zmienia się gdy jesteśmy coraz bliżej szczytu. Pojawiają się wówczas wyższe drzewa iglaste, zdeformowane przez hulające wiatry, krzewy i różnorodne kwiatki.
Schronisko to oznaka zbliżającego się końca wędrówki
O tym, że jesteśmy już blisko samego szczytu świadczy wzmagający się momentami wiatr oraz wyłaniające się z zaułka schronisko „Casa do Ruivo”. Można w nim zakupić ciepłe i zimne napoje, posiłek. Obok budynku znajduje się również obszerna wiata ze stołem i miejscami do siedzenia.
Przed samym wejściem do schroniska jest również taras z ławeczkami. Widoków z tego miejsca nie ma żadnych, gdyż zasłaniają je liczne drzewa. Jako, że jest to punkt łączący szlaki, jest tutaj również mapa oraz kierunkowskazy. Z tego miejsca można kontynuować drogą na drugą stronę szczytu, czyli w kierunku miejsca startowego dla opisywanego na początku tego łatwiejszego szlaku- oznaczonego jako PR 1.2, czyli prowadzącego na parking Achada do Teixeira.
Od schroniska na szczyt wiedzie kamienista ścieżka otwartą przestrzenią. Może dość mocno wiać. Poza licznym drzewostanem, krzewami i kępkami traw, znajduje się tutaj również najstarsze pole wrzosowisk na Maderze.
Koniec, Pico Ruivo zdobyte
Sam szczyt wieńczy betonowy zielono-biały obeliski-przypominjący znacznie powiększony słupek oznaczający wysokość. Spokojnie zmieści się na nim kilka osób. Sądzę, że widoki z tego miejsca są wyśmienite. Mnie nie było dane zobaczyć ich na żywo, mogę jedynie cieszyć oczy oglądanymi zdjęciami.
Warunki podczas naszego podejścia
Nasz wypad na Pico Ruivo odbywał się w kompletnej mgle. Na początku szlaku, wiatr momentami przewiewał chmury i małe cokolwiek widzieliśmy. Natomiast im wyżej, tym widoczność szybko spadała, zrobiło się mrocznie, wietrznie, zaczął siąpić deszcz. Spadła temperatura.
Dlatego na szczycie tylko kilka fotek, na których widać głównie mnie.. i ruszamy w drogę powrotną.
Biorąc pod uwagę fakt, że szlak składał się z ciągłych zejść i wejść, trasa wcale nie była łatwiejsza i szybsza w drodze powrotnej. Tym bardziej, że pogoda popsuła się na dobre.
Plusy wędrowania we mgle
Tak jak wspomniałam na wstępie, na Maderze spędziliśmy tydzień. W tym czasie w centralnej części wyspy częściej padała i wiało, niż przyjemnie grzało. Od początku planowaliśmy przejście tej trasy, bardzo mi na tym zależało – po obejrzeniu zdjęć trudno się dziwić:). Dlatego czekaliśmy na tzw. „okno pogodowe”. Niestety tym razem nie mieliśmy tyle szczęścia co na Etnie,(o tym tutaj) i okno się nie otworzyło.
Jeden z plusów jest taki, że zapewne niewielu turystów, może przekazać obraz szlaku na Pico Ruivo w pełnym zamgleniu..miało to swój specyficzny urok.
Co się może przydać podczas tej wędrówki
Jeśli zdecydujesz się na wędrówkę w kierunku szczytu, pamiętaj, że może się przydać latarka, odzież chroniąca przed wiatrem i deszczem. Wygodne trekkingowe buty, naładowany telefon najlepiej z powerbankiem w odwodzie. Termos z ciepłym napojem. Jeśli będziesz miał szczęście i pogoda dopisze, to przyda się krem z filtrem, ochronne nakrycie głowy i woda. Mapa nie będzie potrzebna, bo tam trudno się zgubić..można jedynie się zagubić i stracić poczucie czasu, kontemplując zachwycające widoki..
Gdyby ktoś zapragnął odkryć inne ciekawe okoliczne szlaki, to polecam zapoznanie się ze stroną:
https://www.komoot.com/ oraz http://www.visitmadeira.pt/
Madera, marzec 2017