Ten punkt programu naszej tygodniowej wycieczki w Dolomity, był obowiązkowy. Czytałam, że wędrówka dostarczy nam niebywałych wrażeń wzrokowych – bo ponoć panorama będzie oszołamiająca z każdej strony, zaliczana do tych najbardziej wyjątkowych w Dolomitach. I faktycznie taka była.
Dane podstawowe szlaku
Alleghe – dojazd kolejką, pierwszy etap do Pieni di Pezze i drugi etap Col dei Baldi – Riffugio Coldai (Schronisko Coldai) – Lago del Coldai (jezioro zimne) – powrót szlakiem do Alleghe.
Długość szlaku – z kolejki Col dei Baldi do schroniska Coldai 3,4 km w jedną stronę.
Czas przejścia – ok 1,40 minut w jedną stronę.
Długość szlaku – ze schroniska Coldai nad jezioro Caldai to już jedynie 440 m.
Czas przejścia – ok 12 minut.
Długość szlaku z nad jeziora Coldai do Alleghe – 5 km
Czas przejścia – ok 1,30 minut.
Chyba, że tak jak ja, po drodze robimy sporo zdjęć i kontemplujemy okoliczności przyrody, wówczas trzeba doliczyć troszkę więcej.
Numery szlaków – 560, 564, 565.
Monte Civetta czyli Góra Sowa
Wznosi się na wysokość 3 220 m n.p.m. Ze względu na wymagające trasy, należy do grupy tych najpopularniejszych szczytów, chętnie wybieranych przez wspinaczy wysokogórskich. Na szczyt prowadzą via ferraty. Jednak w okolicy góry wytyczono również wiele zwykłych szlaków pieszych, dla mniej zaawansowanych turystów a panorama zapewne podobna.
Według źródeł, szczyt został zdobyty w roku 1855 przez Simone de Silvestro. Góra ma również i polski akcent. W roku 1972, Jerzy Kukuczka poprowadził w tym rejonie nowe trasy wspinaczkowe.
Schronisko Sonino al Coldai i Lago di Coldai
Schronisko położone jest na wysokości 2 132 m n.p.m. Można do niego dotrzeć dwiema drogami, od strony Alleghe (tak my szliśmy, opis szlaku poniżej) lub od strony Schroniska Palafavera, skąd również można podjechać kolejka linową.
Powyżej Schroniska położone jest piękne jezioro polodowcowe u podnóża Monte Civetty, tafla jeziora znajduje się na wysokości 2 143 m n.p.m.
www.rifugiocoldai.com
Dojazd do Alleghe
Z Pieve di Cadore mamy dwie możliwości dojazdu. Albo jedziemy główną trasą Via Venezia w kierunku Cortiny d’Ampezzo. Za Cortiną, skręcamy na trasę SP 638. Druga możliwość to z Pieve di Cadore jadąc początkowo tą samą trasa w kierunku Cortiny zjeżdżamy na Cibianę di Cadore, trasa numer SP 347. W Alleghe obok stacji kolejki znajdują się parkingi, koszt 1 € za godzinę. Można również wjechać samochodem na wysokość drugiej stacji, czyli do Pieni di Pezze i tam zaparkować.
Kolejka linowa i pierwsza panorama
Kolejka czynna jest w godzinach 8:30 – 18, ostatni zjazd o 17:30.
Wjazd kolejką do pierwszej stacji czyli Pieni di Pezze, na wysokość 1472 m trwa kilka minut.
Niewiele krócej jedziemy kolejką na samą górę czyli do Col dei Baldi na wysokość ok 2000 m.
Szlaki prowadzące do jeziora
Szlaki należą do prostych, nie ma po drodze ekspozycji, stromych trawersów i podejść.
Szczegóły podejścia
Wysiadając z kolejki od razu wychodzimy na żwirową, szeroką drogę, która prowadzi w kierunku schroniska. Początkowo trasa jest płaska, idziemy otwarta przestrzenią, dzięki czemu od razu możemy zachwycać się coraz szersza panoramą Dolomitów. Przed nami na pierwszym planie góruje Monte Pelmetto (3 169 m n.p.m)
Po przejściu około 1 km szlak odchodzi w lewo. Od małego domku do schroniska mamy do pokonania ok 3 km, czas przejścia wg mapy to ponad półtorej godziny. Patrząc do góry już mam wrażenie, że łatwo nie będzie. Przed sobą widzę trawersującą zbocze ścieżkę a na niej malutkie sylwetki wspinaczy.
Zaczynamy trasę dość późno, dlatego widzę jak większość z nich schodzi już w dół. Zapewne zadowolona i usatysfakcjonowana kończącą się wędrówką. Hm.. ja swoją dopiero zaczynam. A dziś jest dzień, kiedy czuję, że to będzie męczące i dłużące się podejście, chociaż te 3 km wydają mi się tak krótkim odcinkiem. Od przyjazdu w Dolomity minęło już trochę czasu, sporo kilometrów mam już w nogach, może stąd ten lekki kryzys. Rozważam zmianę sposobu poruszania się 🙂
Wysiadając z kolejki nie widać jeszcze Civetty, ona wyłania się bardzo powoli. Na początku szlaku widać jedynie jej czubek. Jednak już bliskość tego czubka robi wrażenie. Zdobycie szczytu dla mnie jest nieosiągalne. Z wyboru. Wspinaczki wysokogórskie z ubezpieczeniem, via ferraty z ekspozycjami to nie jest to czego szukam w górach. Wystarczą mi zwykłe ścieżki górskie, tutaj też można się solidnie zmęczyć. 🙂
Szlak cały czas mocno pnie się do góry. Zdecydowanie jesteśmy ponad linią drzew ale towarzysza nam kosodrzewiny, trawa i cała masa różnokolorowych kwiatów. Wraz z wysokością panorama robi się coraz szersza, a szczyty coraz bliższe. Jesteśmy w tym miejscu mocno po południu, stąd i światło odgrywa niebagatelną rolę, zmiękczając ostre rysy bliższych i dalszych masywów skalnych.
Iść czy zostać
Wiem, że nie pora na dłuższe przerwy-przecież trzeba jeszcze zejść do Alleghe – ale trudno nie zatrzymywać się co chwilę, żeby chociaż przez chwilę spokojnie się nie rozejrzeć. Oko za każdym razem wychwytuje więcej szczegółów i łapie coraz dalszy horyzont.
Tak, owszem Civetta mnie interesuje, chcę ja zobaczyć razem z tym jeziorkiem u jej podnóża ale to co widzę w tzw. międzyczasie, jest póki co najbardziej imponującym krajobrazem górskim jaki widziałam w Europie.
Ostatecznie po wielokrotnej walce ze sobą -iść, czy już usiąść i kontemplować – docieramy do Schroniska. Końcówka jest naprawdę stroma. Może nie aż tak, jak ta z dnia poprzedniego czyli do Schroniska …. ale tutaj też jest wymagająco (albo przemawia przeze mnie ten dzisiejszy kryzys…).
Monte Civetta prezentuje się już w całej okazałości, jest ogromna.
Schronisko pod Sową i świetna panorama
Docieramy do Schroniska czyli na wysokość 2 132 m n.p.m, słońce jeszcze wysoko ale cienie stają się coraz dłuższe.
Schronisko oferuje oczywiście jedzenie i napoje oraz fantastyczne widoki z jadalnianych okien.
Panorama ze Schroniska ograniczona jedynie przejrzystością powietrza.
My robimy krótki odpoczynek i ruszamy w kierunku ostatniego punktu dzisiejszej wycieczki – jeziorka Caldai. Znów stromo, do pokonania mamy jedynie 400 metrów, częściowo również i znów po śniegu. Widać zima w tym roku byłą tutaj długo. Ale dlatego, że dzisiejszy dzień jest bardzo upalny, śnieg jest przyjemnością.
Pokonując ostatnie wzniesienie, oczom ukazuje się kolejna magiczna panorama.
I oczywiście w tym momencie widzimy również Civettę od strony zachodniej a u jej podnóża piękne, szmaragdowe, zimne jeziorko.
Od razu moją uwagę zwracają języki śniegu kończące się w wodzie. I już wiem, że za chwilę sprawdzę jaką to jeziorko ma temperaturę wody.
Domyślam, się, że będzie zimna. Chwila na znalezienie odpowiedniego, suchego miejsca, żeby zdjąć buty i kroczę zamaszystym krokiem w kierunku wody. Uważając jednocześnie na ostre kamienie. I..ożesz, śmiało weszłam po kostki i zaraz wyszłam, dłużej może się i da, tylko potem łupało by jeszcze bardziej….Ale jest wyśmienicie.
Tym bardziej, że byliśmy tam w pewnej chwili sami. Większość turystów, z uwagi na późną popołudniową porę już zeszła.
Zejście
Przez dłuższy moment nawet mieliśmy pomysł, żeby kontynuować wędrówkę w kierunku Schroniska Tissot. Jednak akurat w tym miejscu szlaki były bardzo słabo oznaczone. Chwilę nam zajęło zorientowanie się w terenie. Ostatecznie trafiliśmy na oznaczenie szlaku ale jednocześnie na ostrzeżenie, że ten szlak jest trudny. Faktycznie podchodząc bliżej można było zauważyć, że schodzi stromo w dół. Było zbyt późno na eksperymenty, dlatego podjęliśmy jedyną słuszną w tym momencie decyzję, czyli, że wracamy tą samą trasą, którą weszliśmy.
Oczywiście ostatnia kolejka już dawno pojechała, czego mieliśmy świadomość nawet na początku tej wyprawy kupując bilet w jedną stronę.
Zejście do środkowej stacji kolejki było nużące, długie ale bez problemowe. Schodzi się właściwie szerokimi trasami narciarskimi.
Lekkie schody zaczęły się w ostatniej fazie, czyli odcinek na sam dół. Okazało się, że szlak nr 564 jest zamknięty. Nie było napisane dlaczego.
Jednak, żeby go obejście w celu dotarcia do drogi asfaltowej, musieliśmy pokonać dość strome i mocno zarośnięte zbocze. Ta eskapada zajęła nam trochę czasu ale zakończyła się sukcesem.
Dotarliśmy do drogi asfaltowej. Na szczęście nie było potrzeby korzystania z niej przez cały czas, ponieważ były tzw. skróty, ścinające zakola drogi. Słońce zachodziło i my też kończyliśmy naszą wędrówkę tego dnia.
Podsumowując, można dotrzeć do jeziora Coldai pieszo z samego Alleghe, bez korzystania z kolejki, natomiast trasa byłaby nużąca i bardzo długa. Według mnie lepiej wjechać kolejką na samą górę i dopiero stamtąd rozpocząć podchodzenie do Schroniska.
Mogę również potwierdzić, że faktycznie widoki na tym szlaku są wyjątkowo urokliwe. Będąc w okolicy Alleghe zdecydowanie warto odbyć opisaną wędrówkę.
Jeśli powyższe informacje były przydatne lub dobrze Ci się czytało, to proszę udostępnij post, polub stronę na FB, obserwuj nasze poczynania na Instagramie lub podziel się spostrzeżeniami w wiadomości prywatnej. Formularz i adres email znajdują się w stopce na każdej stronie. Możesz również zostawić komentarz. Dziękuję!
Włochy, Dolomity czerwiec 2021
Bardzo ciekawy tekst i zachwycające zdjęcia!!