Północna część Indii, to w moim przekonaniu kompletnie inny świat od tego, który sobie wyobrażamy myśląc o Indiach. Zdecydowanie większości jest to obszar górzysty. W części Ladakh z przepięknie strzelającymi do nieba ośnieżonymi szczytami. W części Kaszmiru to szczyty soczyścienie zielone, nie tak wysokie dlatego również bardziej dostępne. To co niewątpliwie łączy te dwa obszary to podobny stan dróg, hałas, sposób podróżowania i podobne wymagania stawiane przed Turystami, którzy trafią w te rejony-bardziej lub mniej świadomymi tego z czym się mierzą. Dlatego poniżej znajdziecie kilka cenny wskazówek, na co zwrócić uwagę i o czym pamiętać wybierając się w te rejony Indii.
Środki na chorobę lokomocyjną
wymagane nawet jeśli na nią nie cierpimy. Szczególnie gdy wcześniej, nie podróżowaliśmy na podobnych terenach, podróż tutaj może nas niemiło zaskoczyć. Szkoda, żeby była męczarnią a nie przyjemnością.
W Ladah wszędzie jest daleko
Ladah to piękna kraina oferująca masę atrakcji. Niestety oddalonych od siebie czasami o kilkanaście kilometrów, które z uwagi na stan dróg pokonuje się w kilka godzin. Należy wziąć to pod uwagę planując przyjazd. Dojazdy zajmują masę czasu. Przykładowe czasy przejazdu wynajętą taksówką lub jeepem – Diskit/Hunder 6h, Kargil 10h, Gompa Likir 2h, Jezioro Pangong 8h, Srinagar 14-20h, Turtuk 10h
Stan dróg w Ladakh i Kaszmirze
pomimo tego, że są oznaczone na mapie kolorem czerwonym. Czyli wydawałoby się, że wg naszych standardów powinny być co najmniej asfaltowe – takie nie są. Droga z Leh do Srinagaru asfaltowa jest jedynie na początku i na końcu. Trasa pomiędzy to wyboista masa ze żwiru i piachu. Ten stan poza tym, że wpływa na komfort jazdy to znacznie wydłuża podróż.
Opóźnienia
Ladah to jednak wciąż Indie, umówiona godzina z założenia nie musi obowiązywać. Poczucie czasu jest względne. Ja byłam umówiona na wyjazd z Leh do Srinagaru na godzinę 16, ostatecznie wyjechaliśmy o 19.
W Ladakh rzadko jesteś sam
Ladakh, podobnie jak Kaszmir i podobnie jak inne kraje Azji preferuje wynajem przewodników. w tym przypadku przewodników górskich lub przewodników po pobliskich atrakcjach. Jeśli ktoś lubi samotność w górach to musi się do tutejszych trekkingów bardzo dobrze przygotować aby móc samemu eksplorować dostępne szlaki. – o tym jak się przygotować lub jak i gdzie szukać zorganizowanej wyprawy i ile to kosztuje – tutaj
Brak Internetu i połączeń międzynarodowych często się zdarza w Ladah
niestety jest to teren, na którym od dawna toczy się konflikt indyjsko-pakistański. W momencie jego zaostrzenia Internet i połączenia są blokowane, żeby się skontaktować z Polską trzeba dzwonić z lokalnego numeru do ambasady w ND, ewentualnie do Agencji turystycznej w ND, która w naszym imieniu zadzwoni do Polski – o tym jak to wyglądało gdy ja była w Kaszmirze i Leh – tutaj
Brak pieniędzy w bankomatach, trudności z wypłatą
niestety z uwagi na opisywany już konflikt, może się zdarzyć, że bankomat nie wyda nam oczekiwanej kwoty bo po prostu jest pusty. Czasami sama operacja wypłaty zajmuje dużo czasu.
Pogoda w Ladah i Kaszmirze
pomimo wysokiego sezonu, pogoda może spłatać figla i niespodziewania spadnie śnieg. Zawsze przed wyjazdem na trekking należy ją zweryfikować najlepiej w Informacji turystycznej lub Agencji turystycznej. Z uwagi, że są to góry powyżej 4 tysięcy, może się okazać, że w trakcie treku spadnie znaczna ilość śniegu, która unieruchomi nas na dłużej w pobliskiej wiosce, odcinając dalszą lub powrotną drogę. Dlatego zawsze należy być na taką okoliczność przygotowanym.
Taxi van czy Jeep?
Pod pojęciem taksówki w Ladah i w Kaszmirze należy rozumieć mini vana, z miejscami dla 6 osób ale, żeby przejazd był komfortowy, sugeruję nie więcej niż 4 osoby. Ten wybór polecam na niezbyt odległych trasach. Natomiast jeep, to zdecydowanie większe auto i bardziej komfortowe. Jednak i poziom zadowolenia zależy od usytuowania, podobnie jak i koszt. Do wyboru mamy przód koło kierowcy, środek, gdzie są łącznie trzy miejsca, ale łatwo można opuścić pojazd w przypadku np. złego samopoczucia, oraz z tyłu dwa miejsca, żeby je zająć osoby z środka również muszą wysiąść, niewątpliwie jest to minus. Za to potem nikt nam już nie przeszkadza. Oczywiście najdroższe są miejsca środkowe.
Droga Leh Srinagar
Ruch uliczny – Zatyczki do uszu
W moim przekonaniu są niezbędne. Hałas w całych Indiach jest trudny do zniesienia i niewątpliwie czasami nawet obniża doznania estetyczne, duchowe i kulturowe. Nieznośny hałas powodują przede wszystkim nieustannie trąbiące pojazdy, których na ulicach indyjskich miast i miasteczek jest cała masa. Każda z tych maszyn spieszy się by dotrzeć do celu. Pośpiech wymusza rozbijanie się przysłowiowymi łokciami na prawo i lewo – w przypadku pojazdów za łokcie służy klakson. Kierowca trzyma palec na klaksonie nieustannie i z przyzwyczajenia wciąż trąbi. Na tubylcach nie robi to już większego wrażenia, wg mnie na tyle się do tych głośnych dźwięków przyzwyczaili, że słabo je słyszą – może dlatego wciąż każdy trąbi. Natomiast dla przeciętnego turysty jest to hałas nadmierny, bombardujący czułe bębenki i powodujący rozdrażnienie. Dlatego polecam zabrać zatyczki do uszu, tudzież słuchawki porządnie tłumiące dźwięki – tylko trzeba wówczas uważać na ulicy i skrzyżowaniach.
Zanieczyszczenie powietrza – maska na nos i usta
New Delhi słynie również z tego, że często zalega nad nim potężny smog. Moje pierwsze wrażenie po wyjściu z terminala było takie, że wpadłam do szarego sosu. W powietrzu „wisiały” drobinki, które drażniły gardło i nozdrza przy każdym oddechu. Ilość pojazdów i chmura spalin, które każdy z nich zostawia za sobą powodują, że w Indiach powietrze jest zawsze zanieczyszczone i szkodliwe. Nawet w Leh, gdzie wydawałoby się, że bliskość Himalajów i tzw. górskiego powietrza powinna być idealna, tak nie było. Jednym z pierwszych obrazków był Mnich z maseczką na twarzy. Maski można zakupić w wielu miejscach, również w Leh.
Bezpieczeństwo na drogach
Drogi z reguły są dość wąskie, nie posiadają poboczy i w rejonach górskich zakręty są na tyle ostre, że nie widać co jest za zakrętem, żeby nie spowodować kolizji trzeba uprzedzić tego jadącego z na przeciwka, o tym, że nie jest sam. Sygnalizacja dźwiękowa służy również do wyrażenia sformułowania „zjedź mi z drogi, bo Cię wyprzedzam” – praktycznie każdy manewr wyprzedzania lub mijania poprzedzony był klaksonem – nie wiem może oni to mają wpisane do kodeksu drogowego, jako jeden z paragrafów ale trąbienie na tych obszarach było tak oczywiste i automatyczne jak zmiana biegu.
Dolina rzeki Aru
Ladakh 08.2019